4.04.2011

Na spalonej ziemi...


Jakiś czas temu (będzie już chyba ze 4tyg) otworzyłem sezon rowerowy i w miarę możliwości pogodowych śmigam po swoich ścieżkach.... W niedzielę z racji na wspaniałą pogodę wybrałem się na dłuższą przejażdżkę aby przy okazji zrobić kolejne ujęcie do pewnego cyklu zdjęciowego, który sobie wymyśliłem. Przejeżdżając wzdłuż trasy siekierkowskiej mijałem wypalone trawy ciągnące się od trasy w kierunku elektrociepłowni Siekierki. Nagle na tej wypalonej ziemi, nie dalej jak 20-25m zauważyłem spacerującego sobie bażanta. Zatrzymałem się nie licząc na wiele...w zasadzie to byłem pewny, że jak tylko się zatrzymam czmychnie szybciej niż ja zdążę cokolwiek zrobić :). Ale nie...nie uciekł. Wyciągnąłem czym prędzej z plecaka aparat i powoli zbliżyłem się robiąc mu kilka fotek zanim znikł w trawie. Niby nic wielkiego a cieszy...bo to mój pierwszy sfotografowany bażant :). Żałuję że nie miałem ze sobą innego aparatu bo pełna klatka do ptaszorów to tak niekoniecznie :)...no i AF by się lepszy przydał.

5DmkII+300/2.8LIS, , ISO500, f5, 1/400s, EV-0.7

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Osz kurcze! Szkoda, że pełna klatka! Na cropie to by dopiero było! Na całe szczęście wszystko ratuje obiektyw, lepszego na rower nie znajdziesz!