6.12.2011

Kraj Kwitnącej Wiśni c.d....



"Po godzinie jazdy dotarliśmy wreszcie do dworca centralnego, wytoczyliśmy się z naszymi walizkami na peron, ruszyliśmy schodami ruchomymi ku wyjściu i wpadliśmy w szeroką rzekę ludzi pędzących gdzieś za swoimi sprawami. Tylko dzięki angielskojęzycznym odnośnikom na tablicach informacyjnych udało nam się znaleźć korytarz prowadzący ku postojowi taksówek. Im bliżej wyjścia tym cieplej...jak dotąd nie mieliśmy kontaktu z naturalnym powietrzem bo albo byliśmy w klimatyzowanych środkach transportu albo pod ziemią (gdzie również wszystko było w mniejszym lub większym stopniu klimatyzowane)......i nagle CHLAST!!! Poczułem, że w jednej chwili oblałem się potem a w twarz uderzył mnie gorący podmuch miejskiego powietrza - na zewnątrz było ponad 30stopni a wskazówki zegarka ledwo minęły 10tą rano..."

Mam nadzieję, że przed świętami wyrobię się z dokończeniem części drugiej ;)

Brak komentarzy: