W 2007 roku kupiłem swoją pierwszą lustrzankę cyfrową nie mając w zasadzie żadnego pojęcia o fotografii :) Dlaczego to zrobiłem? Powód był prosty - chciałem uzyskać lepszą jakość zdjęć swoich zbiorników gdyż to co uzyskiwałem kompaktem nie do końca mnie zadowalało. Wybór padł na Sony A100 - był to bardziej przypadek i efekt ślęczenia nad testami w necie niż świadomy wybór bo w owym czasie nie myślałem o fotografii jak o hobby, nie zastanawiałem się nad perspektywami rozwoju szklarni (ba...pojęcie tele czy makroobiektywu było mi obce :) ) ani nie interesowały mnie profesjonalne korpusy. Szybko okazało się że fotografowanie akwarystyczne to tylko przysłowiowy czubek góry lodowej i można dla niej znaleźć dużo ciekawsze zastosowanie niż akwarystyka...
Wybrałem Sony chyba troche na przekór ludziom, którzy na rynku fotograficznym uznają istnienie tylko dwóch firm: Canona i Nikona. Wiedziałem że Sony to tak naprawdę Minolta, której dział foto upadł i został wykupiony przez producenta playstation a wspomniana Minolta zawsze kojarzyła mi się ze znaną i przodującą firmą fotograficzną. Zaryzykowałem :)
Czy żałuję tego wyboru? Tak....a w zasadzie to NIE :). Trzyletnia przygoda z Sony nauczyła mnie wiele o fotografii a przede wszystkim pozwoliła określić moje potrzeby sprzętowe - począwszy od ogniskowych, jasności szkieł, poprzez szybkostrzelność, układ AF a na cenie i dostępności szkieł skończywszy. Po głębokiej analizie, zimnej kalkulacji kosztów i perspektyw rozwoju w systemie Sony stwierdziłem, że u konkurencji będzie mi lepiej...Oczywiście można było czekać na szkła i odpowiednią puszkę, bo na pewno kiedyś się pojawi, ale ja już po prostu nie miałem cierpliwości - Canon miał na półkach to co chciałem, bez czekania, bez modlenia się o cud, bez potrzeby wydawania astronomicznych sum za niektóre szkła. Sony postanowiło wpompować swoje moce produkcyjne w rozwój segmentu amatorskiego a odpuściło całkowicie segment PRO i semi-PRO. Oczywiście mają w swoim arsenale wspaniałe szkła serii G i Zeiss'a ale spora ich część była mi całkowicie obojętna, nie spełniała moich oczekiwań lub była droższa od odpowiedników Canona. Dlaczego Canon? No właśnie dlatego ;)
Zmiana systemu nie oznacza że zacznę robić lepsze zdjęcia, po prostu u konkurenta znalazłem to czego nie udało mi się dostać w Sony i obecnie za fotograficzne porażki mogę winić jedynie siebie i swoje umiejętności a nie ograniczenia sprzętu - w fotografii przyrodniczej mogę skupić się wreszcie na kadrze a nie martwić się czy AF wyrobi lub czy podnieść ISO...
Sony to świetny system dla pejzażystów (tutaj nie miałem zastrzeżeń), pracujących w studiu i bardzo miło go wspominam, można nim robić świetne zdjęcia i całkowicie nie rozumiem wypowiedzi w sieci, w których piętnuje się sprzęt tej firmy. Czasami mam wrażenie, że są wypowiadane przez ludzi, którzy nigdy nie mieli go w rękach a swoją wiedzę czerpią z portali internetowych ze szczątkowymi danymi czy pobieżnymi testami. Niektórzy tak mocno plują na Sony (mając jednocześnie sprzęt tej firmy) że zakrawa to na masochizm, samobiczowanie czy inne okaleczanie a przecież rozwiązanie jest banalne - skoro coś mi nie pasuje to zmieniam to na produkt innego producenta. Po co się męczyć i wiecznie narzekać jak to u mnie jest źle a u innych zawsze lepiej? Gdybym był portrecistą to pewnie nigdy bym systemu nie zmienił....no ale nie jestem ;). Dla mnie bolączką w Sony na chwilę obecną (koniec 2010) są braki w długich tele (ewentualnie brak używek w długich tele), brak profesjonalnego korpusu stricte reporterskiego z zaawansowanym układem AF, ceny niektórych szkieł (w porównaniu z konkurencją) i niejasna przyszłość segmentu PRO. Jeżeli komuś to nie przeszkadza to jest to system dobry jak każdy inny ale jeżeli ktoś myśli poważniej o fotografii i wspomniane wady mu przeszkadzają to chyba lepiej od razu zainwestować w sprzęt Nikona lub Canona z wyższej półki niż po pewnym czasie dojść do podobnych wniosków jak ja - to dużo zdrowsze dla portfela ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz