14.12.2010

Kiedy pada śnieg....


Dzisiaj postanowiłem pojechać do rodziców zawieźć kilka rzeczy.... Niby nic nadzwyczajnego ale po 30min czekania na autobus, który nigdy nie nadjechał dałem sobie spokój i wróciłem do domu :) Lubię zimę, lubię śnieg ale niekoniecznie lubię gdy muszę się z nią zmagać w mieście gdzie kilka centymetrów puchu całkowicie paraliżuje komunikację a co za tym idzie budzi frustrację, złość a w niebo lecą niepochlebne epitety na temat służb drogowych, które jak zwykle zostały przez ową zimę zaskoczone.

Wróciłem zatem do domu nieco popracować....a może raczej poudawać że pracuję skoro właśnie skrobię ten wpis ;). Tak siedziałem i popatrzyłem na ścianę, przy której stoi mój przyjaciel i od jakiś 6-7 tygodni pokrywa się kurzem. Żal mi go...nikt na nim nie jeździ, nikt nie czyści, nikt nie przytuli ani nie nasmaruje. Powoli boję się że biedak zardzewieje z tego bezruchu...no ale cóż poradzić skoro pada śnieg - trzeba czekać aż zniknie a tymczasem trenować na sucho aby moje komórki tłuszczowe za bardzo się nie rozrosły. Byle do wiosny....

2 komentarze:

Radek Baszak pisze...

Czołem Norbert. Nic tak nie o wałek nie zadba jak dobry jogging - czwarty miesiąc wyrabiam normę 120 km miesięcznie. I zima nie straszna jeśli do bierzni blisko ;).

p.s. Wow. Pomysł na blog, od dawna się z nim noszę..

Norbert Sabat pisze...

Kiedy była pogoda (czyli sucho) to starałem się robić 600km miesięcznie jeżdżąc 3-4razy w tygodniu dość ostrym tempem. Teraz pozostaje rowerek stacjonarny...no ale to już nie to bo nie można przy okazji zwiedzać :). O blogu myślałem od ponad roku lub nawet dłużej - w zasadzie to chciałem coś podobnego wprowadzić na stacjonarnej stronie ale ponieważ nie potrafiłem więc postanowiłem stworzyć po prostu nowy projekt od podstaw ;).